Stary tekst jest wciąż aktualny
W Jedynce w poniedziałek premiera Żabusi Gabrieli Zapolskiej. Ta autorka pokazuje, że nie zmienia się nasza mentalność.
Sceniczna prapremiera utworu odbyła się w 1897 roku w Teatrze Miejskim w Krakowie. W Teatrze TV to czwarta realizacja tej tragifarsy. W 1963 roku Jan Kulczyński wyreżyserował ją z Jadwigą Barańską jako Żabusią, w 1972 Józef Słotwiński — z Magdaleną Zawadzką. W 1998 roku Olga Lipińska obsadził w roli tytułowej Joannę Żółkowską.
W teatrach jednak sztuka jest dziś niemal niegrana, w 2012 roku po latach nieobecności na scenach przypomniał ją Teatr Polskiego Radia w reżyserii Henryka Rozena z Małgorzatą Kożuchowską jako tytułową bohaterką.
— Zapolska wydawała mi się powierzchowna, ale spowodował to sposób, w jaki zetknęłam się z jej twórczością — mówi Anna Wieczur-Bluszcz, reżyserka, debiutująca tą realizacją w Teatrze TV. — A jej utwory są wciąż aktualne, bo nasza mentalność niezbyt się zmienia. Ta autorka mądrze i przenikliwie umiała obserwować relacje międzyludzkie i naszą ludzką naturę. W jej sztukach nadal możemy przeglądać się jak w lustrze. Zmieniają się tylko czasy, ale sens się nie zestarzał.
Tytułowa postać i jej historia wcześniej pojawiła się u Zapolskiej w opowiadaniu z tomiku Menażeria ludzka (1893). Żabusia to historia małżeństwa, w którym mąż, zakochany w żonie, nie widzi, że prowadzi ona podwójne życie i ma kochanka. Żabusia stwarza pozory oddanej żony i matki. Wszystko w domu kręci się wokół niej, nawet córeczka jest przez nią traktowana jak lalka, którą można się bawić w dowolnej chwili…
Żabusia została napisana jako tragifarsa, ale w realizacji Anny Wieczur-Bluszcz elementy farsowe, a nawet komediowe są nieobecne.
— Jest wprawdzie bardzo lekko zagrana scena Żabusi z kochankiem, ale tragizm wygrywa — przyznaje reżyserka. — Warto pokazać serio, czym jest kłamstwo. Jak nas zmienia. W każdej z postaci znaleźć tu można konkretny stosunek do prawdy i kłamstwa. Ojciec Żabusi kłamie i zdradza matkę, ba, nawet edukuje zięcia, jak ma się zachowywać, by to się nie wydało. Matka Żabusi dba jedynie o to, by córka nie zwracała na siebie uwagi po dopiero co odbytej randce. Mąż nie chce słyszeć prawdy, ma pretensje, kiedy w końcu została mu ona ujawniona. Tylko Mania, siostra męża, nie chce być taka jak inni. Nie chce kłamać. I właśnie jej konfrontacja z Żabusią jest dla mnie najistotniejsza, bo to konfrontacja dwóch zasadniczych, odległych od siebie życiowych postaw.
Spektakl przedstawia przede wszystkim zderzenie prawdy z kłamstwem. — Podstawowe pytanie brzmi: co robimy w momencie, w którym dowiadujemy się, jaka jest prawda? — mówi reżyserka. — Czy działamy w zależności od tego, czy jest ona dla nas niewygodna? Czy może ze strachu przed konsekwencjami nie chcemy jej poznać? To decyduje przecież o tym, jaki tworzymy świat wokół nas. Kłamstwo, nawet w najlepszej wierze, jest niebezpieczne, otwiera furtkę do kolejnych. A uwikłać się jest łatwo.
Żabusia zinterpretowana przez Annę Wieczur-Bluszcz dzieje się w 1896 roku w domu tytułowej bohaterki i tak też została zrealizowana scenograficznie i kostiumowo.
— Skoro tekst jest bardzo aktualny, nie ma potrzeby podkreślać jego współczesność — wyjaśnia reżyserka. — Z mojego punktu widzenia cenniejsze jest pokazanie entourage'u tamtego świata, żeby sens jeszcze mocniej wybrzmiał. Żeby mocniej pokazać, jak niewiele zmieniliśmy się jako ludzie.
Występują: Kamilla Baar-Kochańska (Żabusia), Arkadiusz Janiczek (mąż Żabusi), Małgorzata Kocik (Mania), Sławomir Orzechowski (ojciec), Katarzyna Gniewkowska (matka), Mateusz Damięcki (kochanek).