Raperski epos, czyli beka z biedy
Twórczość Doroty Masłowskiej doskonale sprawdza się na scenie. Udanych inscenizacji doczekał się Paw królowej i Między nami dobrze jest. Parę lat temu autorka Wojny polsko-ruskiej wyznała, że marzy jej się musical, takie Metro na miarę nowych czasów. Grzegorz Jarzyna spełnił jej pragnienie, wystawiając w TR Warszawa Innych ludzi, czyli hiphopowy poemat tragikomiczny o Warszawie, straconych złudzeniach i polskim kapitalizmie. W pustej hali studia ATM wznoszą się trzy wysokie, prostokątne ściany z blachy falistej. Pełnią funkcję ekranów, na których oglądamy filmowe projekcje. Dzięki nim wędrujemy wraz z bohaterami przez Warszawę — tę prawdziwą i wyobrażoną, zaglądamy też do świata ich fantazji i koszmarów.
Narratorką jest Sandra, wścibska siostra głównego bohatera, grana przez Agnieszkę Żulewską. Znakomita jest Maria Maj w roli zrzędliwej Matki. Aktorskich perełek nie brakuje też w drugim planie — choćby Marcin Czarnik w roli sfrustrowanego biletera polskiego busa. A jednak prawdziwym odkryciem jest Yacine Zmit grający Kamila — biednego chłopaka z Grochowa, dilera marzącego o wydaniu płyty. On jeden niesie na scenie jakąś gorzką prawdę. Reszta wydaje się jedynie zręcznym oszustwem. I tak właśnie jest z najnowszym spektaklem Jarzyny. Przez dwie godziny śmiejemy się ze zgrabnej, choć dobrze już znanej zjadliwej satyry na bylejakość marzeń Polski B. Ale na koniec niewiele z tego ogólnego rozbawienia wynika.