Artykuły

Utalentowana piękna Helena

Helena Modrzejewska była pierwszą Polką, która podbiła sceny Ameryki i Europy a jej aktorskie interpretacje ról szekspirowskich zapisały się w historii teatru. Za oceanem do dziś pamiętana jest jako Helena Modjeska.

Mimo że minęło już ponad 100 lat od śmierci aktorki, pamięć o niej jest nadal żywa. Po pierwsze: Narodowy Stary Teatr w Krakowie przy Jagiellońskiej 5, działający pod tym adre­sem od 1799 r., nosi jej imię. Nazwę teatru zmieniono na Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w lutym 2001 r. Nie przypad­kiem: to właśnie tu 7 października 1865 r. zadebiutowała na krakowskiej scenie jako Sara w drama­cie Salomon Wa­cława Szymanow­skiego, zyskując przy tym przychyl­ność prasy i podziw publiczności. Po drugie: willa Modrzejówka, wznie­siona przy ul. Mazowieckiej 14C. O po­siadłości otoczonej modrzewiowym parkiem, ogrodem i oranżerią wspomi­nała sama Modrze­jewska w jednym z listów: „Na miesiące letnie 1885 r. poje­chaliśmy do Zakopa­nego, a później do naszego nowego domu w Krakowie, zbudowanego z my­ślą, że w nim, po moim wycofaniu się ze sceny, zamieszka­my za dwa albo trzy lata”. W 2000 r. całe osiedle Modrzejówka wraz z zabudowa­niami zostało wpisa­ne do rejestru zabyt­ków. Obecnie o pozyskanie zabytko­wej willi stara się Fundacja Wspiera­nia Badań nad Ży­ciem i Twórczością Heleny Modrzejew­skiej. Jednak jeśli chcielibyśmy odwie­dzić Muzeum Hele­ny Modrzejewskiej, to musielibyśmy się udać aż do Arden w Kalifornii. Przez po­nad 20 lat, w czasie pobytu aktorki w Stanach, tam był jej dom, jej raj na ziemi (do którego jeszcze powrócę), lecz zmar­ła w zupełnie innym miejscu, w nowej posiadłości — na Bay Island w Newport Beach — w wieku 68 lat, 8 kwietnia 1909 r. Tam też odbył się pogrzeb. Jednak mąż aktorki Karol Chłapowski zgodnie z jej ostatnią wolą wyru­szył przez ocean, by doczesne szczątki Heleny Modrzejewskiej mogły spocząć w grobowcu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie — sam zresztą został pochowany u jej boku w 1914 r. Na pokrytym patyną czasu grobie znajduje się popiersie aktorki, a nad nim łacińska sentencja: „Speravit anima mea in Domino” — „Dusza moja oczekuje Pana”. Historia pięknej i utalentowa­nej Heleny zatoczyła koło: to właśnie w podwa­welskim grodzie 12 października 1840 r. uro­dziła się przyszła gwiazda teatru.

Trudne początki

Nie jest do końca jasne, kto był ojcem Hele­ny Modrzejewskiej. W dostępnych źródłach pojawia się informacja, że była nieślubną córką Józefy Bendowej z domu Misel, wdowy po zamożnym kupcu. Ojcem nazywała zaś Michała Opida, przyjaciela matki. Jednak krążyły też pogłoski, że Helena była córką księcia Eustachego Sanguszki, choć ani matka, ani arystokrata nigdy tego oficjalnie nie po­twierdzili. Jako dziecko uczęszczała do Szkoły Sióstr Prezentek przy św. Jana 7 (obecnie mieści się tam gimnazjum i liceum). Była to „pierwsza w Polsce szkoła żeńska, założona po to, by zapewnić młodym dziewczętom właści­wy start w dorosłe życie. Powstała w 1627 r. dzięki staraniom Zofii Czeskiej; na lekcje do pięcioklasowej szkoły podstawowej przy ul. Jana 7 chodziła mała Helena, ucząc się czyta­nia, pisania, rachunków, ale także śpiewu, go­towania, szycia, prania oraz znajomości zasad moralnych i religijnych” (Spacerownik teatral­ny: Kraków Heleny Modrzejewskiej, www.culture.pl). Jednym sło­wem szykowano dziew­czynę przede wszystkim do roli żony i matki. Jako nastolatka Helena poma­gała matce w otwartej w 1854 r. przez Józefę Bendową pierwszej w Krako­wie kawiarni dla kobiet, gdzie usługiwała gościom i rozwijała swoje talenty kulinarne (uwielbiała go­tować, zwłaszcza piec całą gamę „bułeczek nadzie­wanych swoich własnych” robionych według wła­snoręcznie sporządzo­nych przepisów, zapisa­nych zresztą po latach w testamencie przyjacielowi domu — Ignacemu Pade­rewskiemu).

Jej dwaj przyrodni bracia, Feliks i Józef, byli aktorami. Nie może więc dziwić droga, jaką obrała Helena. Tym bardziej że zakochała się w przyjacie­lu rodziny Adolfie Gusta­wie Sinnmayerze, zwanym potocznie Zimajerem. Ten były austriacki oficer i dość mierny aktor w pod­krakowskiej Bochni pro­wadził niewielki teatr. Miał też żonę i dwójkę dzieci. Helena zaś była piękna, młoda, inteligent­na i utalentowana.

Jak możemy przeczytać na stronie www.bochenskiedzieje.pl, „okoliczno­ści wyjazdu Heleny z Krakowa do prowincjo­nalnej Bochni są nie do końca jasne, ale wiele wskazuje, że związek 20-letniej, początkującej aktorki ze starszym, żona­tym mężczyzną budził obawy matki Józefy. Energiczna matka Heleny, świadoma skandalu, gdy­by wyszło na jaw, że jej córka jest w ciąży z Zima­jerem, wzięła sprawy w swoje ręce. Zdecydowała, aby Helena urodziła dziecko poza Krakowem. Jesienią 1860 r. wyprawiła więc Helenę z Zimajerem z Krakowa do nieodległej Bochni, zapewne do swo­ich krewnych Baumanów, mieszkających przy Kra­kowskim Przedmieściu.

Tutaj 27 stycznia 1861 r. Helena powiła syna, któremu dała imię Rudolf. Helena Modrzejew­ska niedługo przebywała z synem w Bochni. Dzięki kontaktom z tancmistrzem i aktorem Konstantym Łobojką zagrała w dwóch przed­stawieniach teatralnych: komedii Biała Kamelia oraz komediodramie Primadonna, czyli Mleczna siostra. Oba przedstawienia odbyły się prawdopodobnie w kamienicy między ko­ściołem św. Mikołaja a ul. Szewską (dzisiejsza Galeria Solna). Fakt ten upamiętnia tablica na północnej ścianie budynku. Wraz z trupą te­atralną aktorka wyjechała z miasta i występo­wała na scenach w Nowym Sączu, Przemyślu, Rzeszowie czy Brzeżanach”. Wyjechała już jako Helena Modrzejewska. Jej scenicznym pseudo­nimem w tym czasie podpisywał się także Zimajer, jako Adolf Modrzejewski, takie też na­zwisko otrzymał ich syn Rudolf, zwany piesz­czotliwie Dolciem.

W 1862 r. Modrzejewska wyruszyła na pod­bój Lwowa. To właśnie przed lwowską publicz­nością po raz pierwszy zagrała w dramacie Juliusza Słowackiego - była Skierką w Balla­dynie. Początkowo, z racji młodego wieku i braku doświadczenia, proponowano jej nie­wielkie role. Rok później wyjechała więc w trasę do Stanisławowa i Czerniowców. Na tamtejszych scenach była „tytułową Barbarą Radziwiłłówną w tragedii Alojzego Felińskiego i Ludwiką w Intrydze i miłości Friedricha Schillera, Amelią w Mazepie Juliusza Słowac­kiego oraz Marią Stuart w dramacie Słowackie­go pod tym samym tytułem. W przyszłości będzie wielokrotnie powracać do sztuk Sło­wackiego, stanie się znaną odtwórczynią kobiecych ról z repertuaru poety. Z powodzeniem zagra również Marię Stuart z dramatu Schille­ra. W 1865 r., za namową Zimajera, próbowała zdobyć kontrakt w jednym z wiedeńskich te­atrów. Bez powodzenia, zbyt słabo władała niemieckim” (Monika Mokrzycka-Pokora, Helena Modrzejewska, www.culture.pl). W tym też czasie jej związek z Zimajerem zakoń­czył się w dramatycznych okolicznościach — zmarła ich córeczka Maria. Modrzejewska wraz z czteroletnim synem Rudolfem wróciła do matki.

Okres krakowsko-warszawski

W październiku 1865 r. Modrzejewska dosta­ła angaż w Starym Teatrze. W owym czasie dyrektorem artystycznym krakowskiej sceny był Stanisław Koźmian. W repertuarze teatru znalazły się więc klasyka polska i obca oraz ambitne współczesne sztuki. Dyrektor skupił wokół siebie grupę najciekawszych młodych polskich aktorów; występowali u niego m.in. Wincenty Rapacki, Antonina Hoffman i Helena Modrzejewska. Koźmian był twórcą tzw. szkoły krakowskiej. To on pokazał swojej trupie nowe oblicze aktorstwa: przeciwstawiał się kultowi gwiazd, cenił pracę zespołową. Chodziło mu o to, by jego aktorzy dążyli do ukazania psycho­logicznej prawdy o granej postaci, by wnikliwie przyglądali się zamysłom autora danej sztuki. W krakowskim teatrze Modrzejewska wystąpi­ła po raz pierwszy w roli Sary w Salomonie Wacława Szymanowskiego. Po premierze, na którą przybył recenzent „Kuriera Warszawskie­go”, można było przeczytać: „[Modrzejewska] przedstawiła się od razu jako artystka, z jaką niełatwo spotkać się i na scenach wielkich stolic, artystka, która przy pracy i pod światłym kierownictwem stanąć może w rzędzie pierw­szych. Natura była jej bardzo szczodrą matką: dała jej w wysokim stopniu wszystko, czego artystka koniecznie potrzebuje; dała jej oprócz pięknej powierzchowności, postaci i głosu, najważniejszy dar przenikliwości artystycznej, która sama instynktem przeczuwa, czego roli potrzeba” (Józef Szczublewski, Modrzejew­ska. Żywot w odsłonach, Warszawa 1975).

W tym samym czasie, gdy tak wiele grała (przecież w XIX-wiecznym teatrze normą były cotygodniowe premiery!), dotknęła ją osobista tragedia. Zimajer porwał jej ukochanego synka i wywiózł do Bochni. Według zachowanych relacji Helena szalała z rozpaczy, a mimo to starała się dalej występować. W odzyskaniu syna pomocni okazali się jej przyrodni bracia, którzy pośredniczyli w pertraktacjach i prze­kazaniu Zimajerowi wysokie­go okupu. Dolcio wrócił do matki (tu warto tylko dodać, że dramatyczne życie wybitnej aktorki kapitalnie zostało po­kazane w serialu Modrzejew­ska w reżyserii Jana Łomnic­kiego, 1990 r., z genialną tytu­łową rolą Krystyny Jandy).

Już wówczas piękną Helenę adorował Karol Chłapowski, szlachcic z Wielkopolski. Po­znali się w 1866 r. w Poznaniu, w czasie tournee aktorki. Po­mimo niechęci ze strony her­bowej rodziny Chłapowski poślubił Helenę Modrzejew­ską w 1868 r. Nie mieli wspól­nych dzieci, skupili się więc na ukochanym i utalentowanym Dolciu (początkowo sądzono, że Rudolf zostanie wirtuozem fortepianu, niewątpliwie bo­wiem był w tym kierunku uzdolniony, a lekcji udzielał mu m.in. Ignacy Paderewski). Helena zaś grała, szlifowała swój aktorski diament. Zdoby­ła uwielbienie publiczności i podziw recenzentów m.in. ro­lami: księżniczki Eboli w Don Karlosie i Amalii w Zbójcach Schillera oraz Porcji w Kupcu weneckim (notabene była to jej pierwsza szekspirowska rola; wszystkie z 1866 r.), a w roku 1867 Ofelii w Szekspirow­skim Hamlecie i Dony Sol w Hernanim Victora Hugo. Okres krakowski w występach Modrzejewskiej to był czas „wytężonej pracy, rywalizacji z aktorką Antoniną Hoffman i sukcesów wśród publiczności i krytyki, która pisała o niej m.in., że jest godna występów w słynnym Burgtheater w Wiedniu. Modrzejewska, inteligentna i wrażliwa indywi­dualistka, potrafiła dobrze spożytkować pobyt w teatrze krakowskim, w którym nauczyła się nowego, bardziej dyskretnego aktorstwa i umiejętnie pozbyła się złych nawyków ze scen prowincjonalnych. Na jesieni 1868 r. aktorka, o której już wcześniej głośno było w Warszawie, zadebiutowała przed stołeczną publicznością dzięki poparciu Sergiusza Muchanowa, preze­sa dyrekcji Warszawskich Teatrów Rządowych, i jego żony Marii Kalergis-Muchanow. 4 paź­dziernika zagrała w Teatrze Wielkim Adriannę Lecouvreur (w sztuce Eugene'a Scribe’a i Er­nesta Legouvego wystawianej rok wcześniej w krakowskim Starym Teatrze; op. cit.). Józef Szczublewski, autor biografii Modrzejewskiej, w pracy Wielki i smutny teatr warszawski zanotował: „Rola Adrianny przystawała do tej metody ściślej niż inne. W ów wieczór Modrzejewska, postępując od zera, doprowadziła w finale V aktu widownię do krańcowego entuzjazmu”.

Po tak oszałamiającym sukcesie podpisała kontrakt z Warszawskimi Teatrami Rządowymi. A ponieważ szybko osiągnęła status gwiazdy, miała wpływ na repertuar. To dzięki niej wystawiono Ham­leta Szekspira, którego pre­miera odbyła się w 1871 r., a Modrzejewska wystąpiła w roli Ofelii. Grała też w sztukach Słowackiego i Fredry. Ale to role szekspirowskie stały się jej specjalnością (w sumie w Warszawie wystąpiła w nich 95 razy). Była więc też Desdemoną w Otellu (1873 r.) i Beatrice w Wiele hałasu o nic (1876 r.). Oprócz tego występowała gościnnie przed publicznością w Krakowie i Lwowie. Rok 1876 okazał się przełomowy w jej życiu.

Życie i sława za oceanem

Modrzejewska, z pobudek patriotycznych odrzucająca sceny rosyjskie czy niemiec­kie, postanowiła spróbować szczęścia w Ameryce. Wraz z mężem Karolem Chłapowskim, nastoletnim synem Rudolfem oraz grupą przyjaciół, wśród których znaleźli się m.in. Stanisław Witkiewicz, Adam Chmielowski, Juliusz Sypniewski i Hen­ryk Sienkiewicz, udała się na południe Stanów, do Kalifornii. W Anaheim wspólnie założyli farmę, która miała im przynieść krociowe zyski, okazała się jednak finansową porażką. Modrze­jewska nie poddała się jednak — przez kilka miesięcy pobierała intensywne lekcje angiel­skiego, dzięki czemu opanowała język na tyle, by móc występować przed amerykańską pu­blicznością. I choć nigdy nie pozbyła się akcen­tu, to również i za to Amerykanie ją pokochali.

Za oceanem debiutowała w California Theatre tytułową rolą w Adrienne Lecouvreur -— tym razem graną po angielsku. Odniosła oszałamiający sukces. W telegramie do męża napisała: „Zwycięstwo. Modjeska” — tak bo­wiem zaczęła się przedstawiać i podpisywać, by ułatwić wymowę Amerykanom (pod takim nazwiskiem zarówno ona, jak i jej syn otrzyma­li amerykańskie obywatelstwo w 1883 r.). Suk­ces Adrienne Lecouvreur opisał Henryk Sienkiewicz, wówczas korespondent „Gaze­ty Polskiej”: „Ogarnęło wszyst­kich prawdziwe szaleństwo. (…) Niesłychanym wypadkiem w Ameryce nikt po skończeniu [spektaklu] nie opuścił swoje­go miejsca. Wywoływano przeciw zwyczajowi jedena­ście razy artystkę. (….) Było to po prostu wzięcie szturmem Ameryki”.

Już jesienią 1877 r. aktorka ruszyła w swoje pierwsze amerykańskie tournee, zagrała m.in. w Nowym Jorku, Filadel­fii, Bostonie i Waszyngtonie. Jeden z filadelfijskich recen­zentów tak pisał: „To jedna z wielkich aktorek naszych cza­sów. Jej metodą jest spokój, opanowanie. Nawet cienia hi­sterii w najgorętszych wybu­chach. Jest w niej wstrząsająca siła, tym większa, że tylko część tej mocy pozwala wyła­dować na scenie. Cudownie wyrazista twarz. W porusze­niach całej postaci Modjeskiej jest tyle wdzięku i prawdy, tyle swym ciałem wyraża, że samą pantomimą mogłaby jasno i akuratnie przekazywać poru­szenia myśli”.

Gdy ugruntowała swą pozy­cję gwiazdy w Ameryce, w 1880 r. wyruszyła na występy gościn­ne do Anglii (grała tam także w 1881, 1882 i 1885 r.), gdzie również odniosła sukces. W miarę możliwości starała się przyjeżdżać na gościnne wystę­py do polskich miast (m.in. Krakowa, Lwowa i Warszawy), a także odwiedzać rodzinę. Po jednej z takich wizyt, w 1878 r., w czasie powrotu Helena Modrzejewska zawitała z synem do Paryża. Tam też Ralph pozostał by kontynuować naukę. Miał za sobą amerykańską maturę, musial więc wybrać kierunek studiów. Dopiero za drugim podejściem, w 1881 r„ dostał się do słynnej paryskiej École Nationale des Ponts et Chauseés (Państwowej Szkoły Dróg i Mostów), którą ukończył z wyróżnieniem. Po kilkunastu latach w Stanach założył własną fir­mę architektoniczno-budowlaną Modjeski & Masters, która działa do dziś (wystarczy spraw­dzić na stronie www.modjeski.com). Zasłynął jako budowniczy tzw. mostów wiszących. Chlubę i światową sławę przyniosły mu zwłasz­cza Benjamin Franklin Bridge w Filadelfii (przez rzekę Delaware, most o rekordowej wówczas rozpiętości skrzydeł 530 m; otwarcie w 1926 r.) oraz Bay Bridge łączący San Francisco z Oakland (1936 n). Na pewno w początkach ka­riery pomogła mu popularność jego matki, ale sam zapracował na przyznawane mu tytuły „inżyniera roku”, najwyższe odznaczenia i miano „czarodzieja mostów wiszących”.

Arden, czyli raj na ziemi

Choć farma w Anaheim okazała się niewypa­łem, to samą okolicą Modrzejewska była za­chwycona. Mimo że w 1883 r. wraz z mężem byli już właścicielami willi w podkrakowskiej Kro­wodrzy, a także w Zakopanem i San Juan Capistrano, to aktorka zapragnęła zamieszkać w kalifornijskim Kanionie Santiago, w miejscu, które urzekło ją „spokojem, ciszą, pięknem przyrody, oddaleniem od zgiełku miast. Nadto momentami góry Santa Ana łudząco przypomi­nały Tatry” (Alicja Kędziora, Kalifornijski dom Heleny Modrzejewskiej. Narodowy pomnik historyczny, w: Turystyka Kulturowa, nr 10/2013). Tam właśnie w ciągu kilkunastu lat Karol Chłapowski wykupił od rodziny Pleasantsów i pobliskich właścicieli w sumie ponad 542 ha ziemi, a od 1888 r. zajął się przebudową willi, wzniósł domek gościnny, fontanny i basen, pielęgnował też ogród. To Modrzejewska nada­ła posiadłości nazwę Arden, być może ze wzglę­du na uroki okolicy — Las Ardeński występuje w Jak wam się podoba, jednej z jej ulubionych sztuk Szekspira. Co ciekawe, matka genialnego dramaturga nazywała się Mary Arden.

Mimo że w 1906 r. sprzedali posiadłość za 35 tys. ówczesnych dolarów i przenieśli się do Bay Island w Newport Beach, to właśnie Arden było rajem na ziemi dla aktorki. Tu przyjmowała licznych gości z Polski (której wówczas nadal nie było na mapach świata), jak i amerykańskich przyjaciół — ludzi z towarzystwa, z najznamie­nitszych rodów. Ale było to też miejsce, gdzie aktorka uczyła się nowych ról, projektowała i szyła nowe kostiumy, pisała listy. Pamiętniki napisała po angielsku. Ukazały się drukiem w 1910 r., już po śmierci aktorki, pod tytułem Memories and Impressions (w przekładzie polskim jako Wspomnienia i wrażenia, 1957 r.).

Modrzejewska nigdy nie zapomniała, skąd pochodzi. Pilnowała, by jej syn mówił po polsku, kultywowała polskie tradycje. Co roku zaprasza­ła bliskich i przyjaciół do Arden na uroczystą Wigilię, w trakcie której serwowała własnoręcz­nie wykonane potrawy, np. barszcz z uszkami i słynne swoje ciasteczka. Rola dobrej gospodyni, żony i matki była dla Modrzejewskiej nie mniej ważna niż te grane na najlepszych scenach Ameryki i Europy. Dziś, gdyby udać się do mu­zeum w Arden, wydawać by się mogło, że „oto­czenie budynku mieszkalnego nie zmieniło się wiele; rosnąca wokół niego roślinność zdążyła jednak stać się pomnikami przyrody. Cyprys o wysokości przekraczającej 36 metrów oraz pal­my o wysokości 21 metrów na fotografiach z epoki Chłapowskich sięgały pozującym mode­lom zaledwie do ramienia. Nadto rosnące tam dęby, sekwoje, jawory objęte są obecnie ochro­ną, jaką daje status parku narodowego. Zapewne jest to pokłosie zabiegów kolejnych właścicieli Arden, które były takie same jak poprzednich gospodarzy — zachować naturalne piękno kanionu; wprowadzane udogodnienia oraz renowacje wpisywały się w charakter posiadłości wypracowany przez Modrze­jewską i jej męża” (A. Kędziora, op. cit.).

Jak to wyglądało w czasach aktorki, możemy przeczytać w jej wspomnie­niach: „U nas w Arden jest tak: ogród śliczny, róż pełen, a w pośrodku stare, rozłożyste dęby, z których zwieszają się rozmaite pnące rośliny. Dwa cembrowane baseny z wodą, jak dwoje oczu, w których się odbija błękitne niebo, a z których wytryskują od czasu do czasu dwie fontanny (nie mogę ich porównać do łez, ponieważ tryskają w górę), skra­plając rosnące dokoła wśród kamieni paprocie, lilie, begonie, bluszcze itd., itd. Przed domem półokrągły taras pokryty trawą, z palmą pośrodku, kameliami i paphne, dokoła wsparty na kamieniach, z których zwieszają się pnące bladoró­żowe geranie, a otoczone wieńcem bratków i białolistnych geranii o maleń­kich listkach i przyciętych króciutko. Pod oknami linia fiołków, z okien widać staroświecką studnię obrosłą pnącymi różami i liściami, a rysującą się na tle egzotycznych drzew i krzewów, nad nimi wzgórza i bladoniebieskie niebo”. Arden usytuowane jest w kalifornijskich górach Santa Ana. Helena Modrzejewska jako aktorka wspięła się na szczyty sławy, nie bez przyczyny więc jedną z tamtejszych gór nazwano Modjeska Peak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji